Linked in

Blog

19 października 2020

Nowy start dla wiatru – moje przewidywania po nowelizacji Ustawy odległościowej

O wątpliwościach płynących z informacji na temat planowanej nowelizacji ustawy odległościowej pisałem w ostatnim poście ➡️tutaj⬅️. Mimo rekonstrukcji rządu i zmiany na stanowisku Ministra Rozwoju, odpowiedzialnego za przygotowanie nowelizacji, wejście złagodzonej ustawy w życie wydaje się nieuniknione, choć na razie zapadła cisza. Polska musi być częścią trwającej na całym świecie zielonej transformacji energetycznej. Świadczy o tym  kolejny projekt nowelizacji Ustawy OZE, która wydłuża system aukcyjny o 5 lat oraz zaawansowane prace nad ustawą dot. realizacji morskich farm wiatrowych.

Czy będzie motywacja by instalować najnowsze technologie?

Nie wiemy jaki finalny kształt będzie miała nowa wersja ustawy odległościowej. Powinna ona przynieść  odmrożenie projektów, które mają uchwalone plany miejscowe  spełniające kryterium nowej minimalnej odległości  (minimum 500m pom. planowanymi turbinami a budynkami mieszkalnymi). Inwestorzy staną jednak przed dylematem czy próbować zmieniać plany miejscowe dostosowując je do aktualnych standardów technicznych – większa wysokość całkowita konstrukcji, wielkość rotora oraz moc elektrowni, ale za to zdecydowanie większa wydajność, czy  realizować projekty w oparciu o istniejące zapisy planu. Przewidywana w nowelizacji nowa wydłużona procedura konsultacji społecznych, dla uchwalania lub zmiany planu, może skutecznie zniechęcić do wprowadzania zmian  w obowiązującym planie. Przez nierealistyczne postanowienia dotyczące zmiany planu, grozi nam powtórka sytuacji  z ustawą odległościową w wersji z 2016, która co prawda pozwoliła na realizacje projektów posiadających pozwolenia na budowę, ale jednocześnie ograniczyła możliwość stosowania najnowszych technologii turbin, ze względu na nieracjonalne zapisy. Istnieje zasadna obawa, że skutek planowanej nowelizacji może być znów podobny. Zamiast instalować tak jak reszta świata bardziej efektywne i nowocześniejsze elektrownie o mocy od 3MW do nawet 5MW, będziemy stawiać turbiny poprzednich generacji o mocach 2 do 3 MW.

Zator w RDOŚ?

Duża część projektów, która zostanie odmrożona ma już nieważne decyzje środowiskowe lub ich zapisy są na tyle konserwatywne w zakresie dopuszczonych parametrów turbin, że niezbędna będzie ich zmiana. Podmiotami odpowiedzialnymi będą za to Regionalni Dyrektorzy Ochrony Środowiska. Każdy w branży ma świadomość problemów z wydłużającymi się w nieskończoność procedurami uzgodnienia projektów przez RDOŚ. Problem ten miał miejsce już wówczas gdy to Wójt/Burmistrz/Prezydent prowadził procedurę wydawania DŚ, a RDOŚ był jedynie organem uzgadniającym. Braki kadrowe sprawiały, że procedura uzgadniania i wymiany korespondencji trwała nawet kilkanaście miesięcy! Teraz dodatkowo RDOŚ będzie prowadzącym całe postępowanie, a ilość wniosków o wydanie bądź zmianę DŚ może się nawarstwić praktycznie na przestrzeni kilku miesięcy po wejściu w życie nowelizacji. W moim odczuciu spowolni to proces uzyskania stosownej decyzji co najmniej o kilka miesięcy w stosunku do dotychczasowych tez przecież długich terminów.. Może to przypominać przypadek uzyskiwania pozwoleń wodnoprawnych po scentralizowaniu procesu na rzecz nowoutworzonych Wód Polskich.

Dostępność turbin ?

Mamy niewątpliwie w Polsce lukę inwestycyjną. Przez ostatnich kilka lat budowaliśmy nieliczne projekty wiatrowe, development nowych był wstrzymany. Świat w tym czasie uciekł nam technologicznie do przodu. Patrząc na strony producentów turbin to widzimy, że ci chwalą się głównie platformami o wielkości 4MW i większymi. Czy inwestor który chciałby dokończyć development projektu na podstawie obecnych zapisów planu i DŚ dopuszczających maksymalnie np. moc 2,3MW będzie miał za rok lub dwa możliwość skorzystania z takich turbin? Czy wybór nie będzie mocno ograniczony a cena tych starszych, przestarzałych turbin nie pójdzie rażąco w górę ze względu na przestawienie produkcji na większe platformy?

Budowa  nowych projektów – efekt jo-jo

W Polsce albo nie buduje nowych farm wiatrowych  prawie nikt (lata chude) albo wszyscy na raz (lata tłuste). Ten swoistego rodzaju efekt jo-jo nastąpi ponownie po spodziewanej nowelizacji ustawy odległościowej. Powtórzy się sytuacja jaka miała miejsce po pierwszej aukcji. Duży popyt i niewystarczająca podaż sprawi, mocne windowanie cen do góry przez wykonawców robót budowlanych,  Pomocny tu może okazać się … COVID-19. Część zaplanowanych inwestycji infrastrukturalnych (drogi, sieci) w wyniku niedostatków budżetowych zostanie przesunięte na kolejne lata co zwolni część mocy przerobowych firm budowlanych, które będą w stanie wykonać więcej projektów wiatrowych.

Przed branżą ciekawe najbliższe miesiące i lata. Pracy i problemów z pewnością nie zabraknie ale najważniejsze, że znowu będziemy na właściwych „zielonych” torach.

Kamil Koczara
Development Manager
Tundra Advisory